środa, 23 października 2013

Krem z zielonego groszku z miętą

Co roku jesienią i zimą obiecuję sobie,że na kolacje zawsze będę jadła zupę. Nie ze względów dietetycznych,ale rozgrzewających :) No bo czy jest coś milszego jak po zimnym dniu rozgrzanie się miską ciepłej i pożywnej zupy?Yyyy...no ok są też inne sposoby,ale zupa też jest super!

Dlatego też dzisiaj zapraszam Was do skorzystania z jednego z mich ulubionych przepisów na zupę - zupa krem z zielonego groszku z miętą.


- 2 łyżki masła
- 2 szalotki
- 750 ml bulionu warzywnego
- 500 g zielonego groszku (śmiało można używać mrożonego)
- spora garść listków mięty
- skórka starta z jednej cytryny


Na maśle smażymy szalotkę i po chwili dodajemy groszek. Mieszamy i zalewamy wszystko bulionem. Gotujemy do miękkości groszku, po czym dodajemy miętę i skórkę z cytryny. Gotujemy jeszcze ok 10 minut. Blenderujemy i już!





wtorek, 24 września 2013

Teraz już oficjalnie zapraszam wszystkich na moje stoisko na targach Warszawski Smak. To mój targowy debiut,więc liczę na Wasze wsparcie :)

1208955_446512385466841_244494040_n

wtorek, 17 września 2013

Piekielny Master Chef

Przez ten piekielny niedzielny odcinek Master Chefa zachciało nam się z Krisem placków ziemniaczanych. Aż tak mocno, że musiałam zrobić. Kris mówi, że nie muszę oddawać fartucha :)

Placki:
- 800 g ziemniaków
- 1 cebula
- 3 jajka
- 3 łyżki mąki
- sól,pieprz, olej do smażenia

Ziemniaki starłam na grubych oczkach tarki,dodałam cebulę i pozostałe składniki. Żadnej filozofii nie ma.

Leczo:
- 1/2 papryki czerwonej
- 1/2 papryki zielonej
- 1/2 cukini
- 1/2 kg pomidorów
- cebula
- ząbek czosnku
- łyżeczka curry
- łyżka ziół prowansalskich
- sól,pieprz,oliwa do smażenia

To tak banalne, że aż wstyd pisać co robić :) Warzywa w kostkę. Cebulę podsmażamy cebulę z czosnkiem na oliwie. Dodajemy  papryki i cukinię. Dusimy ok 8 minut,dodajemy pomidory i zioła oraz sól i pieprz. Banalne ale jakie smaczne!







poniedziałek, 9 września 2013

Trochę jesienna zupa dyniowa



Nawet nie wiem kiedy minęły wakacje i lato. Zdecydowanie za szybko to minęło. Wieczory i poranki są już zdecydowanie chłodniejsze niż miesiąc temu, a niezaprzeczalnym znakiem nadchodzącej jesieni są pojawiające się już dynie.
W poprzednią sobotę nie omieszkałam przytoczyć jedną do domu i popełnić jedną z bardziej przeze mnie lubianych zup - krem z dyni. Jest to wersja odchudzona, bo dla podkreślenia smaku można dodać jeszcze trochę śmietanki albo serka topionego. Ja zastępuje to mlekiem, którego niestety zapomniałam zahartować :(





Oto przepis:

- dynia (moja ważyła ok. 2,5 kg)
- średnia cebula
- 300 ml soku pomarańczowego
- 1 l bulionu warzywnego
- 100 ml mleka
- sól, pieprz, 2 łyżki oliwy



W dużym garnku rozgrzać oliwę i wrzucić pokrojoną w kostkę cebulę. Podsmażyć przez chwilę i dodać pokrojoną w kostkę dynię (oczywiście wykrawamy "wnętrzności" i obieramy ze skórki). Smażymy dynię do zrumienienia, zalewamy rosołem i gotujemy do miękkości. Kiedy dynia będzie już rozpadająca się, zestawiamy garnek z ognia i miksujemy całość na gładko. Dodajemy sok pomarańczowy, sól i pieprz i ponownie miksujemy. Stawiamy spowrotem na palnik i gotujemy ok. 10 minut. I już :)

Podaję tą zupę z pikantnymi pestkami z dyni - mieszam je z pieprzem kajeńskim i odrobiną oliwy i piekę w piekarniku do zrumienienia.

Najprostsza zupa na świecie :) Smacznego!

Hamburger z przeprosinami



Wreszcie jestem! Dużo się działo i nie byłam w stanie się zorganizować na tyle, żeby pisać. Mam nadzieję, że teraz udało mi się na tyle wszystko zorganizować, że będę pisała regularnie.

Zaczynam więc od ostatnio obiecanego tematu, czyli hamburgera! W Warszawie "hamburgerownie" są na każdym rogu. Kilka z nich testowałam, ale muszę przyznać szczerze, że żadna jakoś bardzo mnie nie zwaliła z kolan. Póki co z hamburgerów "na mieście" wygrywa u mnie Casino Diner z Gdańska. Zresztą problem warszawskich hamburgerowni dla mnie to brak fajnych burgerów bezmięsnych, większość z nich serwuje grillowany ser jako "burger" albo rybę. Poza "Krowarzywa" nie widziałam burgerów z warzyw. I właśnie to spowodowało, że się zdenerwowałam i znalazłam literaturę fachową :




Bardzo fajna książka z przepisami nie tylko na burgery, ale też bułki i sosy. Sporo przepisów jest wegańskich i zawierają one wtedy składniki, których nie widziałam w Polsce, albo są dostępne w mocno specjalistycznych sklepach, ale spokojnie można je ominąć, albo np. suszone jajka zastąpić po prostu jajkami :)

Większość burgerów już zrobiłam, ale przedstawiam Wam mojego faworyta.
Podałam go z miksem sałat, fetą i papryczkami jalapeno.







Burger:

- 96 g granulatu sojowego
- 150 g mąki
- ząbek czosnku
- mała cebula
- 64 g masła orzechowego
- 60 ml syropu klonowego
- 60 ml oleju
- 68 g sosu barbecue
- sól, pieprz


Granulat sojowy zamaczamy w wodzie albo w rosole (jak kto woli). Wszystkie składniki wrzucamy do miksera i miksujemy. Zero filozofii :) Burgery smażymy lub grillujemy (wtedy sugeruję dodać więcej mąki)

Bułki:

- 235 ml mleka
- 120 ml wody
- 56 g masła
- 563 g mąki
- 7g drożdży instant
- 25 g cukru
- 2 jajka
- 1,5 łyżeczki soli

W małym rondelku mieszamy mleko, wodę i wrzucamy masło. Podgrzewamy do roztopienia masła, odstawiamy. W dużej misce mieszamy 1/2 ilości mąki, drożdże, cukier i sól. Wlewamy miksturę mleczną i mieszamy, dodając stopniowo pozostałą część mąki. Wyrabiamy ciasto ok. 5-7 minut. Dzielimy na porcje i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce w dość dużych odstępach od siebie. Zostawiamy na 1 godzinę do wyrośnięcia.
Przed pieczeniem smaruję bułki mlekiem i posypuję sezamem i czarnuszką.
Piekę w 200oC przez ok. 12 minut.

Smacznego!




sobota, 13 lipca 2013

Komosa ryżowa na...słodko

Komosa ryżowa, którą najczęściej można jednak znaleźć w sklepach pod nazwą quinoa to moje ostatnie śniadaniowe odkrycie.Tak tak dobrze przeczytałeś,śniadaniowe. Banalnie prosty przepis na crunch z komosy to idealny partner dla sezonowych owoców - malin,jagód czy borówek. Dodatek siemienia lnianego sprawia,że to zdrowy i dietetyczny sposób na początek dnia. Np takiego jak mój dzisiaj - pierwsza naprawdę wolna sobota od długiego czasu. Leniwy początek z borówkami i jogurtem greckim.

Składniki (na ok. 6-8 porcji,w zależności od Ciebie)

- szklanka komosy (quinoa)
- 1/4 szklanki siemienia lnianego
- łyżka oliwy
- łyżka miodu

Komosę płuczemy w zimnej wodzie,do tzw."czystej wody". Odsączamy na ręczniku papierowym i mieszamy z siemieniem,oliwą i miodem. Przekładamy masę na płaską blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Pieczemy w 180C do zrumienienia. Komosa nie będzie od razu chrupiąca, najlepiej zostawić ją na jakiś czas na blaszce już poza piekarnikiem - wtedy zrobi się naprawdę chrupiąca. Najlepiej przełożyć ją do słoika i przechowywać ok 7 dni.
Smacznego! 



 


poniedziałek, 8 lipca 2013

Piwko,rybka,plaża i Kings Of Leon czyli weekend w Trójmieście

To był wyjazd pod znakiem "najlepsze na świecie".
Zaczęło się od olsztyneckich jagodzianek - najlepszych na świecie. Zdecydowanie polecam każdemu kto będzie w okolicach Olsztynka. Ostatni raz jadłam je chyba jakieś 4 lata temu, więc teraz gdy nadarzyła się okazja nie mogłam sobie odmówić. Przez te lata wiele się zmieniło - właściciele odnowili lokal no i nawet mają swoją stronę internetową . Na całe szczęście smak i jakość tych jagodzianek się nie zmienił. 
Najlepszy na świecie był też hamburger w Gdańsku, w restauracji Casino Diner, którą zdecydowanie polecam. Restauracja jest utrzymana w klimacie amerykańskim i takie też jest menu. Tyle,że z wszystkich odwiedzonych przeze mnie restauracji z Ameryką związanych w tej najbardziej miałam wrażenie,że właściciele wiedzą co robią i ich menu jest przemyślane i dopracowane, no i porcje słuszne. Pyszny Falafel Vege Burger z ciecierzycy przyprawiony curry, wielkie frytki z prawdziwych ziemniaków i rewelacyjny Colesław + świetna lemoniada. A na deser - shake Oreo - o matko co to była za rozpusta!
A na koniec najlepszy na świecie koncert - Kings Of Leon - wyjątkowy i bardzo dla mnie ważny. Wyszłam uśmiechnięta i nie zawiedziona. Było magicznie i rewelacyjnie.
A co w międzyczasie? Rybka,piwko,plaża, dom do góry nogami i najdłuższa deska świata - czyli świetny i bardzo udany weekend ze znajomymi.
Było warto! 














 

środa, 3 lipca 2013

Grillowane warzywa i kotlety z tuńczyka

Każdy z nas ma swoje ulubione sezonowe potrawy. Moją wiosenno - letnią są bez wątpienia grillowane warzywa marynowane w oliwie,czosnku i ziołach. Mmmm. Niestety mieszkanie w bloku nie pozwala mi na "prawdziwe" grillowanie,ale patelnia grillowa albo piekarnik (odpalanie go w taką pogodę to chyba nie najlepszy pomysł) nadają się do tego celu równie dobrze.
Co roku wybieram praktycznie te same podstawowe warzywa - cukinia i papryka. W tym roku do tej "bazy" dodałam boczniaki,ser halumi,a białą cebulę zastąpiłam czerwoną. To połączenie smaków jest dla mnie mistrzowskie i myślę, że jeszcze wielokrotnie je powtórzę. W czym marynuję? Oliwa, wyciśnięty czosnek i ulubione zioła - w moim przypadku bazylia i oregano,ale fajnie pasuje też tymianek czy zioła prowansalskie.
Co do tego? Pieczone ( są zdrowsze,ale można smażyć) kotlety z tuńczyka, które są chyba najprostszymi jakie robiłam kiedykolwiek i w dodatku dietetycznymi. Tuńczyka z puszki wystarczy odsączyć z zalewy, dodać cebulkę, 2 łyżki otrębów, łyżkę musztardy, sól i pieprz, ewentualnie jajko. Pieczemy ok 15 minut z każdej strony w 180 stopniach.

Pożywnie i zdrowo!






 

sobota, 29 czerwca 2013

the beginning

Sprawa jest prosta - co Zając je co Zając gotuje. Nie zawsze to co Zając je to to co ugotuje.
Zapraszam :)