Nawet nie wiem kiedy
minęły wakacje i lato. Zdecydowanie za szybko to minęło. Wieczory i poranki są
już zdecydowanie chłodniejsze niż miesiąc temu, a niezaprzeczalnym znakiem
nadchodzącej jesieni są pojawiające się już dynie.
W poprzednią sobotę
nie omieszkałam przytoczyć jedną do domu i popełnić jedną z bardziej przeze
mnie lubianych zup - krem z dyni. Jest to wersja odchudzona, bo dla
podkreślenia smaku można dodać jeszcze trochę śmietanki albo serka topionego.
Ja zastępuje to mlekiem, którego niestety zapomniałam zahartować :(
Oto przepis:
- dynia (moja ważyła
ok. 2,5 kg)
- średnia cebula
- 300 ml soku
pomarańczowego
- 1 l bulionu warzywnego
- 100 ml mleka
- sól, pieprz, 2
łyżki oliwy
W dużym garnku
rozgrzać oliwę i wrzucić pokrojoną w kostkę cebulę. Podsmażyć przez chwilę i
dodać pokrojoną w kostkę dynię (oczywiście wykrawamy "wnętrzności" i
obieramy ze skórki). Smażymy dynię do zrumienienia, zalewamy rosołem i gotujemy
do miękkości. Kiedy dynia będzie już rozpadająca się, zestawiamy garnek z ognia
i miksujemy całość na gładko. Dodajemy sok pomarańczowy, sól i pieprz i
ponownie miksujemy. Stawiamy spowrotem na palnik i gotujemy ok. 10 minut. I już
:)
Podaję tą zupę z
pikantnymi pestkami z dyni - mieszam je z pieprzem kajeńskim i odrobiną oliwy i
piekę w piekarniku do zrumienienia.
Najprostsza zupa na
świecie :) Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz